Wysoki, 30 piętrowy budynek w którym można wynająć pokój i odpocząć. Na dole jest restauracja, a na dachu ciche miejsce do którego zazwyczaj nikt nie zagląda.

*Stoi na dachu patrząc na parking.*

*Wyszła z taksówki.*
-Co za ładna pogodaa.

*Jego wzrok przyciąga jakaś czerwonooka dziewczyna. Wygląda na wampirzycę.*

-Na co się gapisz młody?*Popatrzała na Sarevocka.Miała zły humor bo zerwał z nią chłopak.*
-Kur...Człowieka nie widziałeś?

*Zeskoczył z dachu ześlizgując się po ścianie. Znalazł się obok dziewczyny>* Może dlatego że nie jesteś człowiekiem tak się na ciebie gapię. *Jego prawa ręka dyskretnie znalazła się na uchwycie broni.* Piłaś kiedyś krew prosto z człowieka?

-Nie.I do tego piję tylko z butelek i kartoników.*Rzekła oschle.*
-Widać,że ty jesteś wampirem,a do tego polujesz na swoich.

Nic o mnie nie wiesz....poluję na podrzędne wampiry które nie są godne nazywać się tym tytułem. Na tych którzy polują na ludzi, i to głównie dla zabawy, nie dla nasycenia.

-Mylisz się.Ja taka nie jestem.A ty nic też o mnie nie wiesz.Nie jestem tylko wampirem,ale...*I tutaj urwała się.*

*Spojrzał na nią spod okularów, spojrzał na księżyc w pełni i znów na nią.*...wilkołaczycą.

-I jeszcze jestem czarodziejką z księżyca.*Powiedziała.*

Hm...o kimś takim akurat nie słyszałem.

-Serio?Jestem najpotężniejszą czarodziejką.Muszę walczyć z demonami zła.

A co stosujesz do tej walki, hm?

-Moje magiczne moce.*Nagle przybiegła czarna kocica o imieniu Luna.*
Luna:-Rei!To demon.*Wskazuje na Sarevocka.*

*Schyla się.* Kici kici kotku.

-Zostaw ją.*Schowała Lunę do torebki.*
-Jak masz na imię łowco swoich?

Mam wiele imion. Najczęściej nazywają mnie Sarevok. *Zdjął kapelusz.* Lord Sarevok, z tytułu.

-Zacnie.Znałam takiego jednego.Wyśmiewano go od pomidora.

Arogancka jesteś czarodziejko. *Założył kapelusz z powrotem.* Co to za kot?

-Nie twa sprawa.To tajemnica.Muszę już iść.*Szła.*
//jeszcze nie zt//

Idź. Ale mam cię na oku. *Zmienił się w mgłę.*
//zt//

-Co za dziwak.*Wsiadła do takówki.*
//zt//